piątek, 22 sierpnia 2014

Halota- zdobywczyni gór

Bluszcz. Pismo tygodniowe illustrowane dla kobiet. 1890.03.27 R.26 nr13

Pomidory nadziewane



Robert D. Wilki, Pstrąg, cietrzew, pomidory, 1877, fragment

Duże równe pomidory zerznąć z wierzchu niewiele, wybrać pestki z mięśnią  i ile się da, pestki odrzucić, zrobić farsz z mięsa wieprzowego surowego lub wołowego gotowanego jak na pierogi zwyczajne, biorąc masło, żółtko, bułkę, tarkę, sól, pieprz i tyle czosnku tartego co łepek od szpilki, dołożyć ową miazgę do pomidorów, wymieszać, napełnić pomidory, przykryć denkami i ułożywszy na półmisek oliwą obficie wysmarowany wstawić do pieca, gdy się zapieką są dobre. Podać na jarzynę. L.C.*

Bluszcz. 21 sierpnia  1890

* Pod inicjalami L.C. kryje się Lucyna Ćwierczakiewiczowa, autka książek kulinarnych. 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Arszenik na biust. Trucizna w imię urody?

Rozwój biustu.


Istnieje cały szereg "cudownych" i "niezawodnych" leków, szumnie reklamowanych w pismach, a służących do rozwoju niedostatecznie sformowanego biustu. Racjonalna lecznicza  kosmetyka zna natomiast tylko 4 kardynalne w tym względzie rzeczy: 1) racjonalny zgodny z wymaganiami hygieny tryb życia, 2) strój
racjonalny, 3) gimnastykę leczniczą i sport,wreszcie 4) stosowanie wypróbowanych już i nieszkodliwych środków odżywczych. 

Nie wszystkie oczywiście środki są tutaj wartościowe. Rozmaite t. zw. "pigułki wschodnie", jak pisze Dr. St. S. w "Kosmetyce"', według analizy zawierają arszenik, który z jednej strony jest trucizną bardzo gwałtowną, z drugiej zaś i środkiem leczniczym bardzo skutecznym. Środka tego bez porady lekarskiej nikt brać
nie powinien i nigdy nie należy przekraczać zalecanej przez lekarza dawki, gdyż arszennik przyjmuje się w bardzo małych ilościach i wszelkie przekroczenie może stać się dla zdrowia a nawet życia wielce niebezpiecznem; tylko na ludzi, przyzwyczajających się do arszenniku stopniowo, od dzieciństwa niemal, arszennik nie wywiera szkodliwego wpływu. Na przykład,mieszkańcy Tyrolu i Styrji zażywają codziennie dość znaczne dawki arszeni ku, który nadaje im niezwykłą świeżość cery i niezbędną lekkość do wchodzenia na góry. Tyrolki też w istocie odznaczają się niezwykle pięknemi kształtami oraz idealnie wymodelowanym biustem. W pewnej mierze zawdzięczają to arszenikowi, lecz głównie zdrowemu powietrzu, jakiem jest alpejskie, luźnej, nie krępującej ciała,odzieży, oraz ćwiczeniom fizycznym, rozwijającym klatkę piersiową, giętkość mięśni i elastyczność skóry. Arszennik ma obok swoich ścisłych
wskazań leczniczych i przeciwwskazania, mianowicie; nie powinny go używać osoby skłonne do tycia, cierpiące na żołądek ina tak zwaną idjosynkrazję arszenikową (wrażliwość na leki). U osób skłonnych
do tycia rozwój tkanki łącznej jest stosunkowo nieznaczny, nieznaczną jest również elastyczność skóry, wobec czego tłuszcz bierze górę, i piersi rozrastają się w istocie, lecz okazałość tego wdzięku bywa zazwyczaj krótkotrwałą: wystarcza najmniejszego schudnięcia, spowodowanego czy to przebytą chorobą, czy to nieracjonalnym trybem życia i - utrata tłuszczu powoduje nieestetyczne obwisanie piersi...
"Wniosek więc stąd taki: arszenik w niektórych, przypadkach, rozwija biust, lecz środek ten może być stosowany jedynie z polecenia lekarza. W ogóle zabiegi około rozwoju biustu są połączone tak ściśle z kuracją wewnętrzną, że należy zawsze zwracać się do lekarza - specjalisty.

 Dobra Gospodyni. 1908 R.8 nr6

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Niewyspana prababka

  




W  naszem stuleciu konkurrencyi, gdy wszystko postępuje z gorączkową szybkością, gdy jeden starasię drugiego prześcignąć w sile, majątku i wykształceniu: łatwo o wyczerpanie zarówno sił fizycznych, jak i umysłowych; na szczęście regulatorem niejako wyczerpania sił jest sen, tylko nie mamy dosyc czasu, aby się należycie wyspać (?)

 Bluszcz. Pismo tygodniowe illustrowane dla kobiet. 23 lutego 1887



 Bluszcz. 27 lipca  1887



poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Sezon ogórkowy ,a zatem przepis na wodę ogórkową na płeć.

Woda ogórkowa na płeć.
Świeże ogórki obrane z łuski, pokryć i włożyć do butelki; gdy połowa onéj zostanie napełnioną, zalać wódką i postawić na słońcu. Po upływie dni dwuastu wnieść do suchéj piwnicy. Używać ją tak: wymytą
i do sucha wytartą twarz,wycierać cienkim w téj wodzie pomoczonym ręcznikiem, woda ta odświeża płeć i wzmacnia oczy.




Kółko Domowe : pismo poświęcone polskim rodzinom. R. 8, 1868, z. 14 + dod.

niedziela, 23 marca 2014

Mydło jajeczne -chyba jednak nie zaryzykuję.

Mydło jajeczne.

Sześć świeżych jaj włożyć do serwatki, postawić w cieple na dwanaście dni, zmieniając co trzy
dni serwatkę. Wyjąwszy jaja znajdzie się w nich zamiast łupiny miękką plewkę, na takie trzy jaja,
wziąść funt prostego mydła, skrążanego, tłuc razem, aż mydło się stanie miękkie jak ciasto, dodać łyżkę spirytusu i część łuta dobréj saletry, tłuc znowu aż się wszystko zmięsza, a w ten czas robić gałki, które wysuszyć trzeba.
Takie mydło odświeża płeć i spędza ogorzeliznę.

Kółko Domowe : pismo poświęcone polskim rodzinom. R. 8, 1868, z. 14

Krążki kartoflowe. z roku 1868

Wielkie kartofle, niezbyt miękko odgotowane i z łupiny obrane, gdy wystygną, krają się w cienkie krążki.
Potem robi się niezbyt płynne ciasto z jaj, dobrego mleka, przed niéj mąki, gałki muszkatowéj i trochy soli, zamaczają się w niem kartofle i smażą się w szmalcu lub maśle na kolor rumianny, często potrząsając patelnią, aby do niéj nie przypadły. Podają się gorące osypane cukrem i cynamonem.

Źródło: Kółko Domowe 1868, z. 10

niedziela, 16 marca 2014

sobota, 15 marca 2014

DYSPOZYCJA OBIADÓW na cały tydzień (12 marca 1904 roku) oraz przepis na jaja w szarym sosie (1934 rok)

kuchnia tzw. angielka - ilustracja z książki Marii Ochorowicz-Monatowej -
Uniwersalna książka kucharska..., 1913
Niedziela. 1) Zupa z pieczarek z pasztecikami, szynka ze szpinakiem, indyk z kompotem, galareta ponczowa. 2) Barszcz z uszkami, cielęca pieczeń z jarzyną.

Poniedziałek. 1) Zupa z włoszczyzny, nóżki cielęce obsmażane, rozbef z garniturem, krem kawowy.
2) Rosół z kluseczkami, zrazy zawijane z kaszą.

Wtorek 1) Zupa szczawiowa, ozór na szaro z winem, kurczę pieczone z sałatą, suflet cytrynowy.
2) Zupa cytrynowa, huzarska pieczeń z kapustą.

Środa. 1) Zupa rybna, krokiety z makaronem, lin po nelsońsku, budyń z bułki.
2) Zaciereczka na wodzie, kotlety z kartofli z sosem kaparowym.

Czwartek. 1) Rosół z pasztecikami, vol-au- vent z drobiu, sarnia pieczeń z sałatą, legumina
parzona.
2) Zupa ogórkowa ze śmietaną, makaron z parmezanem.

Piątek 1) Rosół z ryb z sago, szczupak z pieca ze śmietaną, okonie smażone z sałatą, krem
pomarańczowy.
2) Kartoflanka ze śmietaną, fasola z sosem rumianym na słodko.

Sobota 1) Zupa owocowa z grzaneczkami, karp z wody z sosem mąjonezowyrn, sandacz smażony z sałatą, ciastka owocowe.
2) Kaszka z masłem, jaja w szarym sosie, z kartofelkami.




Jaja w szarym sosie według czasopisma Orędownik (ilustrowane pismo narodowe i katolickie) z dnia 25 lutego 1934


Sos szary: dwie łyżki masła zarumienić w rondelku dobrze z 3 ma łyżkami mąki, rozprowadzić 2 szklankamI wywaru z jarzyn i zagotować. Wcisnąć pół cytryny, albo wlać octu do smaku, osolić, ocukrzyć, dodać 2 łyżki karmelu dla koloru i zagotowac parę razy.
Osobno ugotować jajka na twardo, obrać, poprzekrawać ; zalane sosem podać w salaterce.

Enhanced by Zemanta

piątek, 28 lutego 2014

Kapelusz podróżny ze słomy z roku 1892


Kapelusz okrągły z płaską główką ze słomy koloru zielonego, otoczony dwa razy grubym sznurem jedwabnym tegoż koloru, zakończonym  żołędziami z pasmanteryi. Kogucie pióra cieniowane, czarne z bronzowym wykończają całość.


 Źródło: Bluszcz. Pismo tygodniowe ilustrowane dla kobiet. 1892.06.02 R.28 nr 22 (ilustracja) oraz numer 23 (opis)



środa, 26 lutego 2014

Te lafiryndy cyklistki ;) czyli o tym, jak prababcia wsiadła na rower.






   Kiedy nasze prababcie wsiadły na rowery wywołołało to burzę protestów ze strony panów. Nie dość, że pachniało to już wyzwoleniem kobiet (niezależność poruszania się) to na dodatek śmiały zakładać dla wygody hajdawery - czyli spodnie. Gazety pełne są felietonów, dowcipów i dosadnych uwag, potępiających ówczesne rowerzystki. Powszechnie naigrywano się, że cyklistki są brzydkie, że nie znajdą sobie męża, co zapewne miało dodatkowo odstręczać co odważniejsze panie do wsiadania za kierownicę ówczesnych bicyklów. Tylko w jednym miejscu dopuszczano występy rowerowe - w cyrku, no ale nie dotyczyło to oczywiście przyzwoitych dam. Znalazłam trochę ciekawych wzmianek "okołorowerych", a nawet artykuł o ówczesnej modzie, obowiązującej podczas rowerowych przejażdżek.







DO PAN CYKLISTEK

używających po mieście w... rajtuzach.


Zdawna jest znaną maksyma na świecie,
Że jest szacunek należny kobiecie,
Albowiem ona — (utarte to słowo)
Stworzeń królową.
Lecz gdy się patrzę na cyklistki owe,
Co w hajdawarach mkną, zadarłszy głowę,
To niech mi zaraz oto rękę utną,
Bardzo mi smutno!
Żal mi jej, że pleć swoją tak zatraca,
Na bruku miejskim udając pajaca,
Że się poniża, chłopa grając rolę,
Na chwiejnem kole.
Niechaj tam w cyrku, specjalne niewiasty,
Krótkiemi stroje, dodają omasty,
Zawiędłym wdziękom, wystawiając łydki
Na oczu zbytki.
Lecz swojska dama w swym rodzonym grodzie,
Dałaby spokój tej niesfornej modzie,
Bo świat jej tytuł taki z dozą kpin da:

To lafirynda

Mucha, czasopismo satyryczne, 2  Lipca 1899 r.






CYKLIZM I MODA.



   Z wyjątku, jakim była dawniej kobieta-cykłistka lub „cyclewoman", słowo powszechnie utarte, dzisiaj stała się ona zjawiskiem b. częstem a nawet pospolitem. Jeżeli nie u nas, to przynajmniej zagranicą, sport cyklowy stał się tak ulubioną kobiet rozrywką, że mało która z nich, naturalnie z pomiędzy zdrowych i silnych,
jest w stanie się oprzeć pokusie dotknięcia aksamitną rączką lśniącego kierownika, lub siodełka wdzięcznie wykrojonego z płowej skóry. Powtarzamy to tylko, w celu ośmielenia nieśmiałych i przekonania wahających się, dla których giętka pneumatyka, jej pompki i akcesorja są jeszcze owocem zakazanym.
  
    I doprawdy godne są podziwu kobiety, kiedy odważnie wskakują na siodło maszyny, aby okiem dalekie ogarniać horyzonty a w piersi wciągać wietrzyki orzeźwiające, które kołyszą drzew wierzchołki. Wszak mają prawo biedaczki, nie mające ani powozu ani swego konia w stajni użyć trochę ruchu a zatem wzmocnić siły fizyczne!

   A tak są śliczne ich buziaki, gdy wiatr i zmęczenie umaluje je na różowo. Rower daje więc sposobność ćwiczeń fizycznych i daje zdrowie. Wreszcie cykl jest także zajęciem, celem nawet dla nas nieszczęśliwych, skazanych niejako przez dziwny ustrój społeczny na wieczną bezczynność. Kobieta na rowerze, traktująca naturalnie, sport jako rozrywkę a nie profesję, daje tym, którzy władają ołówkiem pędzlem, lub dźwięczne
tony dobywają z lutni, mówiąc krócej artystom i poetom nowe a oryginalne, piękne pojęcie sztuki. Wdzięczna sylwetka lekkiego i prawie nieuchwytnego zjawiska, niknącego w dali na stalowym rumaku, będzie zawsze natchnieniem dla tych, co czują i myślą.

   Czyż więc można się dziwić, że my, kronikarki mody, tak poważnie traktujemy ten nowy kaprys naszych elegantek, kostjum do jazdy na welocypedzie? Wdzięk i urok takiego ubrania przeważają a kobieta ożywia tylko kostjum. Przedewszystkiem cechować go powinna prostota, która będzie zarazem wytwornością. Wybór kostjumu cyklowego wymaga ze strony kobiety więcej taktu i smaku niż każdy inny, tak łatwo staje się śmiesznym a nawet nieprzyzwoitym! Proszę więc na przyszłość nie żałować chwili czasu na poufną konferencję z krawcową. Dopóki twoja najserdeczniejsza przyjaciółka, piękna pani, uśmiechać się będzie ironicznie i gorszyć widokiem twoim, jako „cyclewoman" bądź spokojną, jest to nieomylny znak, że kostjumem tworzysz uroczą całość. Bądź jednak nieufną i staraj się skryć, jaknajprędzej w dniu, kiedy twoja przyjaciółka zasypie cię komplementami, unosząc się nad twoją elegancją i wdziękiem.

  
Zacznijmy od kapeluszy.  Przedewszystkiem nigdy kapelnsz używany w mieście nie może służyć do jazdy na rowerze. Żadnych piór, kwiatów, koronek, stosownych na wizyty, koncerty, do powozu, ale nigdy na rowerze. Niepraktycznem jest także owijanie kapelusza woalką, lepiej ją opuścić na twarz lub zdjąć zupełnie. W tym roku w lecie noszono małe zręczne berety z białej piki, i zapewne na wiosnę się to utrzyma. Na dni słotne lub piękne dni zimowe, odpowiedni jest kapelusz filcowy czarny lub tabac z zatkniętem orlem piórem. Czapeczka, podobna do męzkiej ze znaczkiem klubu jest mniej zręczną.

   Spencerek, który nazwano „bolero" w swoim czasie robił furorę, nikt nie śmiał się pokazać bez krótkiego kaftaniczka, z olbrzymiemi rewerami „Directoire" i bufiastemi rękawami. Bardzo modne w r. z . jasne staniczki, bluzki i kamizelki płócienne, z płótna oxford lub z lekkiego jedwabiu utrzymają się zapewne w r. p . koszulka w odcieniu b. jasnym, począwszy od blado różowego do jaskrawo żółtego koloru jest b. noszona
przez zagraniczne „sportswomen", jako wygodna i prosta, dwa przymioty niezbędne w toalecie sportowej.

   Jeżeli całość nie jest kompletna, z jednego materjału przyjęte są jedynie bluzka i jasna chemisetka. Do toalet kompletnych dobry jest żakiecik wolny lub obcisły.
Kwestją na porządku dziennym i dotąd nie rozstrzygniętą jest t. z . ubranie racjonalne, którego wygląd męzki stanowi główną przeszkodę w jego rozpowszechnieniu. Najnieodpowiedniejszem tylko w tem ubraniu, które z innych względów wcale nie jest nieskromnem, jest to, że robią je przeważnie ze sztywnym długim żakietem z męzkiemi kołnierzykami i męzkiemi krawatami. Ubranie takie może być jaknajbardziej kobiece, bez narażenia się na to, że nosząca je kobieta brana jest za mężczyznę. Stanowczo długa spódniczka jest niepraktyczną, a nawet może się stać źródłem  niebezpieczeństwa, oplątuje ona kolana, tamuje swobodne ruchy nóg, a podnosi się ,do góry przy wietrze. Ubranie racjonalne pozwala także jeździć na zupełnie męzkiej  maszynie zamiast maszyny z niemechaniczną opadającą ramą. 
 
 Szarawary powinny być tylko o ile możności szerokie, bufiaste i plisowane, a nigdy obcisłe i przystające. Spódniczka noszoną być może, byle była zrobioną nie na sposób angielski t. j . niezręcznie długa i spadająca do pięt, ale krótka, b. przystająca na biodrach a znacznie rozszerzona u dołu. Zresztą w noszeniu spódniczki b. wielki wpływ ma sposób trzymania się w czasie jazdy. Siedząc właściwie i mając parę elastycznych ciężarków, przyczepionych z zewnątrz sukni i przyczepionych do guzika w kamaszu jest się zabezpieczoną nawet w czasie wiatru.



Materjał najodpowiedniejszy za kostjum powinien nie przyjmować kurzu ani płowieć, być lekkim a ciepłym. Za lekki będzie się podnosił i zaczepiał u kolan; cięższe materjały są za gorące bo znać na nich kurz. Najlepsze są sukna i samodziały. Stanik powinien być długi, aby zakrył siodło, z rękawami umiarkowanej szerokości. Zrobiony tak, by go nosić można, otwarty lub zapięty. Cztery guziki na przodzie są wystarczające. Kieszonek nie wiele, bo wychodzą z formy, spódniczka nie powinna mieć więcej nad 2 i półłokcia w obwodzie.

  
Kamasze, choć w lecie są gorące, jednak mają tę dogodność, że zabezpieczają od dostawania się kurzu i kamyków do obuwia, kiedy się zjeżdża lub wjeżdża na pagórek. Krótkie spódniczki wyglądałyby jak nie
wykończone bez kamaszy, które uzupełniają kostjum. Ubranie, które się nosi pod spodem także musi się zmieniać stosownie do pory roku. Może się różnić w ilości i gatunku tkaniny, lecz zawsze musi być albo całe jedwabne, albo wełniane. Płócienne spodnie ubranie na dłuższe wycieczki jest nawet niebezpieczne, bo przy poceniu się w czasie jazdy zimne i wilgotne przylega do ciała. Wszystkie paski i taśmy gorsetu powinny być także wełniane.

   Pończochy powinny być także lekkie wełniane, a pod żadnym warunkiem nie można nosić pończoch bawełnianych, robiąc wycieczki lub na dłuższych dystansach, gdyż nogi od nich nabrzmiewają. Najlepsze i najwięcej eleganckie są pończochy jedwabne, ściśle przylegające do nogi. Nadewszystko unikajcie pończoch kolorów jasnych, nawet szkockich, noszonych przez niektóre cyklistki o kracie szerokiej, co jest czasem ładne, lecz nigdy w dobrym gaście! Kto chce zawsze wyglądać elegancko i dystyngowanie, niechaj nosi zawsze pończochę czarną. Bucik bez obcasów, w lecie koloru żółtego. Rękawiczki białe ze skóry zimą, jedwabne w lecie, są najwięcej eleganckie, lecz nie powiem najwięcej praktyczne. Najlepsze z psiej skóry, bo nici jedwabiu są gorące.


W tym roku szczególniej w miejscowościach kąpielowych najwięcej widziano kostjumów z białej flaneli i piki. Kostjum z szarej alpagi jest lekki świeży i ładny, ale może być użytym tylko na spódniczkę, będąc zasztywnym na szarawarki, odejmuje im całą ich miękkość. Na zimę najlepszy jest aksamit myśliwski w tonie niewyraźnym, b. ciepły i mający ładne refleksa. Do tego futrzana czapeczka.

   Dla zwolenniczek szarawarów podaję tu opis b. ładnego kostjumu paryzkiego. Z gęstego materjału, koloru ciemnej hawanny, zrobiony jest cały kostjum i dlatego odpowiedni także na porę chłodniejszą. Niezbyt szerokich rozmiarów szarawary ,,Knicker-bockers", żakiecik z dłuższemi połami; z pod t przodów stanika, zakończonych śpiczastemi rewerami, wychodzi plastron jedwabny, przetykany z nitek białej, bronzowej i ponsowej; kołnierzyk wyłożony otoczony jest krawatką z jedwabiu vieil or. Czarne pończochyi trzewik, kapelusz marynarski nieprzemakalny, tegoż koloru, co kostjum z pąsową wstążką; długie rękawiczki szwedzkie w kolorze naturalnym.

Dwa modele londyńskie kostjumów zimowych: pierwszy z materjału z grubej wełny- changeant w kolorach bronzowym i zielonym, spódniczka, staniczek do talji, podbity futerkiem. Kołnierz  szeroki staniczka, sięgający na ramiona, zrobiony jest z sukna; kołnierz i voire, poszyty jedwabnym sznurem bronzowym w deseń a obłożony futerkiem sobolem, końce ciemnozielonego krawata znikają pod przystającą kamizeleczką z sukna ivoire, zakończoną wysokim paskiem z zielonego aksamitu. Z bronzowego płóciennego filcu kapelusik marynarski, opasany zielonym aksamitem, z boku egreta z piór kogucich. Kostjum drugi z ostrej wełnianej tkaniny w pięknym ciemnozielonym odcieniu. Pod gładką na bokach guzikami z matowego złota zapiętej spódniczkę, znajdują się szerokie szarawary z flaneli w tymże kolorze, co kostjum, zapięte u kolan, ale sięgające po za kolana i opadające na zielone kamasze. „Bolero" przystające a jednak wolne z obłożeniem szczególniej szerokiem na ramionach i sztylpami z zielonego aksamitu, którego brzeg oszyty plecionką z zielonego, bronzowego i złotego, sznura dotąd modne. Rozmiary szerokie rękawów już są zarzucane, a model ten, jako kostjum cyklowy ma tembardziej wązkie. Pasek z białej skóry ze złotą
sprzączką, zasłania połączenie spódniczki z bluzą, wykończoną z białej flaneli a otoczoną u szyi czarną białą krawatką. Bronzowy kapelusik filcowy, strzelecki otoczony jest ciemnozielonym aksamitem i wysoką egretą z piór.
   
   Poniższe illustracje przedstawiają 3 kostjumy cyklowe. Do bluzki należą spódniczka, szarawary której właściwe wszyte są u dołu w paseczek i nie mają w sobie nic skomplikowanego. Gęsto splisowane i kończące się podwiązką szarawary drugiego kostjumu robią również w chodzeniu wrażenie spódniczki, i szczególniej zalecają się wysmukłym figurom. Do tego należy bluzka z fałdami i kieszonkami. Wreszcie w 4 różnych pozycjach jeżdżącej cyklistki (Patrz na stronie 32 i 33-ej) przypatrzeć się możemy modelowi kostjumu paryzkiego, w którym można także jeździć na maszynie męzkiej. Dzieląca spódniczka nie jest
o wiele krótsza od sukni spacerowej, a przy staniu podział jej jest niewidoczny, jest ona lekka, obszerna a nie zużywa wiele materjału. Naturalnie, że i ta spódniczka wymaga także szarawarków, zmarszczonych u kolan. Mil—es.
Cyklista tygodnik ilustrowany sportowi cyklowemu poświęcony. R. 3, 1897, no 1 -2









wtorek, 25 lutego 2014

Wskazówki dla gospodyń - na wesoło


Obiad wykwintny.
Zupa Lindlejka na zimno. Sztuka kości bez mięsa. Ogonki od onegdajszych szparagów. Miau, miau, a la zając. Dziurki od andrutów, zalewane łzami.
Obiad skromny.
Rosół w imaginacji. Sztuka mięsa, za szybą u rzeźnika. Żeberka osobiste na chudo. Śliwki głodowe pod oczami.

Warszawa 21 Czerwca 1907 r. JEDNODNIÓWKA „BAŻANT"

piątek, 21 lutego 2014

Fasony kapeluszy letnich 1885



Kapelusze letnie nieupięte

Na rycinie są przedstawione trzy fasony letnich kapotek*.
Rycina 6 przedstawia kapotkę bastową z dwu-kolorowej plecionki bronzowego i modnego jasnego koloru.
Rycina 6 z płaskiej plecionki rezedowego** koloru, na której naszyte są słomkowe torsadki, pól i 2 cent. szerokie, owinięte złotym sznurkiem.
Ryc. 8 przedstawia kapotkę z angielskiej słomki koloru "fraise"***.



 Źródło: Bluszcz. Pismo tygodniowe ilustrowane dla kobiet. 1885.03.25





*budka albo kapotka – odmiana damskiego kapelusza noszonego od XVIII wieku do lat 60. XX wieku.W XVIII wieku był to rodzaj kapelusza noszonego podczas jazdy wozem konnym otwartym. Zapewniał podczas podróży odrobinę prywatności, osłaniał przed wiatrem, a także chronił przed kojarzoną ze wsią opalenizną.
Do produkcji tych kapeluszy używano aksamitu, atłasu, wzorzystego kretonu, również cienkiego filcu lub słomy. Ozdabiane były koronkami, sztucznymi kwiatami i ptasimi piórami. Nazwa związana jest z podobieństwem rondka do budy na wozie. Po bokach przylegało ono do twarzy, natomiast nad czołem było znacznie uniesione do góry. Wstążki przymocowane do rondka zawiązywało się pod brodą na kokardę. W XX wieku budki były mniejsze, ale nadal bogato zdobione, noszone były przeważnie latem w miejscowościach letniskowych. [źródło: Wikipedia, hasło: budka]
** rezedowy - mający barwę kwiatów rezedy, zielonawożółty (Słownik języka polskiego - Wydawnictwo Naukowe PWN)
*** fraise - truskawkowy? Francuska Wikipedia określa ten kolor tak:  Fraise



niedziela, 16 lutego 2014

Pasmanteria do peletotów* z roku 1876



    Pasmanterya ta zrobiona z okrągłego sznurka czarnego jedwabnego, który w części w liście, w części w kółka ułożony jest i z grelotek obrobionych czarnym jedwabiem.
    Okrągły kawałek czarnego tiulu naszyć w kółko sznurem, zaczynając od środka, następnie na podkładce tiulowej zrobić leżące z wierzchu liście, ułożyć je podług ryciny, a przyszycie pokryć grelotką. Frendzelka zrobiona z dzwoneczków z okrągłego sznurka i drobnych grelotek, przyszywa się po lewej stronie do podstawy.

Źródło: Bluszcz, 1876 r.

*paletot - palto, paltocik, kapota, płaszczyk
*grelotka - od franc. grelot - okrągły dzwonek, ozdoba w kształcie dzwoneczka

sobota, 15 lutego 2014

DYSPOZYCJA OBIADÓW na cały tydzień 13 lutego 1904 oraz przepis na różowe pierożki

Niedziela 1) Zupa selerowa, prosię w galarecie, sarnia pieczeń z sałatą, legumina migdałowa. 2) Barszcz z uszkami, cielęca pieczeń z sałatą.

Poniedziałek. 1) Zupa szczawiowa, kartofelki z groszkiem, kapłon z sałatą, ciasteczka z kremem. 2) Zupa grochowa z grzaneczkami, rosbef z kartofelkami.

Wtorek. 1) Kapuśniak, polędwica z rożna z garniturem, budyń z sera.2) Krupnik polski, schab pieczony z kapustą.

Środa. 1) Zupa owocowa, ryba w majonezie, ryba pieczona z sałatą, legumina parzona. 2) Polewka z piwa, jaja faszerowane z jarzynką.

Czwartek. 1) Czarnina z kluseczkami, zrazy nelsońskie z sałatą, ciastka owocowe. 2) Rosół z kluseczkami, sztuka mięsa zapiekana.

Piątek. 1) Polewka z wina, węgorz w galarecie, liny smażone z sałatą, omlet z konfiturami. 2) Zupa z ryb z kluseczkami, pierogi zawijane z serem.

S o b o t a. 1) Zupa pomidorowa, leszcz na szaro, karasie pieczone z sałatą, pierożki różowe z twarogu. 2) kaszka z masłem, kluseczki z owocem suszonym.


Dobra Gospodyni, 13 lutego 1904


Przepis na różowe pierożki :)


Izdebska, Jadwiga, Polska kuchnia i śpiżarnia : praktyczny podręcznik zawierający 1550 przepisów kuchennych i gospodarskich (z uwzględnieniem potraw jarskich), pieczenie ciast, przyrządzanie konfitur, konserwów[!], marynat i t. p. oraz dyspozycje obiadów, śniadań i kolacji zwyczajnych i wystawnych, 1905, Warszawa


czwartek, 13 lutego 2014

Kolia ze szlifowanych perełek z roku 1885

English: vignette of the Polish Kolce magazine
 (Photo credit: Wikipedia)





Zrobić 43 cent. szeroki, a 3 i pół cent. wysoki kołnierzyk ze sztywnego tiulu i założywszy wprzód fałdkę w odstępie 9 cent od końca (fałdka ta powinna stanowić środek przodu kolii) pokryć  go oliwkowym atłasem i podszyć czarną jedwabną wstążką. Następnie poprzyszywać do dolnego brzegu kołnierzyka, w odstępach 3 cent., kawałki wstążki 3 cent. długie i 1 cent. szerokie; do tych wstążek przymocować, jak to widziemy na rycinie, odpowiedniej długości nitki, nawleczone czarnemi szlifowanymi perełkami; im niżej, tem nitki powinny być dłuższe i zwieszać się na wzór festonów*. Kołnierzyk przybrany gwiazdkami z tychże perełek.




Bluszcz, 5 czerwca 1885

* feston – dekoracyjnie upięta tkanina (draperia) lub element dekoracyjny przedstawiający fragment tkaniny, wieniec z kwiatów, roślin lub owoców swobodnie zwieszający się z dwóch punktów zaczepienia.[źródło: Wikipedia]
Enhanced by Zemanta

środa, 12 lutego 2014

Czepeczek dla starszej osoby 1891





Czepeczek z białego tiulu w muszki przybrany wstążką koloru lila. Karczek z petynetki* 50 c. dł. , ścięty w przedniej części w ząb. Główkę stanowi część tiulu 34 c. wysok. a 30 cent. szer., zaokrąglona w górnym brzegu, przyozdobiona wzdłuż w prostym kierunku wstążką marszczoną, pokrytą koronką 6 cent. szer. Przedni brzeg otoczony dwoma rzędami koronki 2 c. szer. Boki i część górna przybrana koronką i kokardami podług ryciny.



Źródło: Bluszcz. Pismo tygodniowe ilustrowane dla kobiet, 29 stycznia 1891
*petyneta -tkanina przypominająca tiul



Enhanced by Zemanta

wtorek, 11 lutego 2014

Turniura - Tortura?



Moda, pismo illustrowane dla kobiet. 1883, nr 19








Turniura to jedno ze słów właściwie definiujących modę II połowy XIX wieku. Turniura nadawała kształt sukniom i niejako rzeźbiła wygiętą  sylwetkę kobiet tamtego okresu. Gdy w końcu osiągnęła monstrualne rozmiary nadała kobietom tak nienaturalny wygląd, że żartowano z niej chyba we wszystkich ówczesnych pismach satyrycznych. Co ciekawe w tym samym czasie w czasopismach kobiecych turniurę wręcz hołubiono, obawiając się powrotu jeszcze bardziej niewygodnej krynoliny. Wróćmy zatem do początków. 







krynolina [Punch sierpień 1856, źródło: Wikipedia] 














 Krynolina (czesto po polsku zwana rogówką) doszła do kresu swoich maksymalnych rozmiarów około 1860 roku. od tego czasu obwód  krynoliny zaczyna się stopniowo zmniejszać, zmieniając jednocześnie powoli swój kształt, wydłużając się z tyłu, by wyeksponować nowy element stroju - tren. Jednocześnie wydłuża się również tył stanika sukni, upinany  w finezyjne draperie nazywane u nas karoczkiem. Ten rodzaj krynoliny, o zmienionym kształcie  nazywano  często crinolette. 













 Rezygnacja z krynoliny nie oznaczała rezygnacji z obfitych spódnic, na które zużywano całe metry materiałów. Nadal lubowano się w sutych spódnicach, jednak pojawił się problem jak je nosić. Nadmiary materiału trzeba było jakoś upiąć. Do tego, obcisły stanik sukni zaczął ewoluować w kierunku drugiej wierzchniej spódnicy, którą również należało jakoś upiąć.  Zaczęto je spinać z tyłu, tworząc fantazyjne węzły, drapowania, marszczenia.  Aby ułatwić to zadanie zaczęto stosować druciane klatki (hmmm... właściwie - pół-klatki), które przywiązywano tasiemkami z przodu. albo po prostu włosiane poduszki, czy konstrukcje z wikliny.  Dopiero  na takiej konstrukcji upinano spodnią  spódnicę, często wzbogaconą o długi tren. Na to nakładano drugą spódnicę, którą fantazyjnie marszczono, drapowano, układano w plisy, węzły i co tam jeszcze zdołano wymyślić, nieraz wzbogacając te kunsztowne upięcia nad pupą w kunsztowne kokardy, świecidełka, przepyszne pasmanterie, a nawet sztuczne kwiaty, no ale do takiej przesady doszło później, gdy turniura zdobyła cały modny ówczesny świat.

Mody Paryzkie, 1882, nr 15

Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych spódnice składają  się najczęściej z dwóch warstw: spodniej oraz wierzchniej. Ta zewnętrzna zwykle bywa otwarta z przodu, a z tyłu drapowana. Można również we wspomnianym okresie zauważyć  draperie wokół kobiecych bioder, które również upinano z tyłu poniżej talii. I tak powstaje wczesna turniura, wpierw właściwie złożona z fałd, plis, upiec, marszczeń, zdobionych bogatymi ozdobami. i pasmanterią.

Mody Paryzkie, 1882, nr 16

 

Przed 1880 turniura chwilowo znika na kilka lat, spódnica zwykle jest wąska, a obcisły stanik sukni przechodzi od razu w płaski, rozłożysty tren, zwany wówczas gołębim ogonem. Inna forma sukni w tym bezturniurowym okresie to krótsza wierzchnia spódnica, spod której wypływały wydłużone fałdy spodniej spódnicy. Jednak nadal podkreślano wyraźnie tył sukni, który był  znacznie bogatszy od przodu sukni i bardziej zdobiony. Prześcigano się wręcz w zdobieniu trenu, obszywając go taśmami, kokardami, koronkami. 


Mody Paryzkie, 1883, nr 1


Około 1881/1882 roku zaczyna wracać turniura, ale już nie tak skromna jak poprzednio,to nie tylko dekoracyjne upięcie, podwyższone ewentualnie włosianą poduszeczką - z czasem potrzebna okazuje się ogromna, dość skomplikowana konstrukcja w postaci stelażu nawiązującego do krynoliny, ale o kształcie podkowy, często wykonanego ze stalowych taśm, mocowanego tuż pod ciasno zasznurowaną gorsetem talią. Dopiero na takiej konstrukcji układano spódnice i upinano ozdoby. Moda drugiej turniury stawała się groteskowa, przesadna, nadając sylwetce kobiety tak nienaturalnie wygięty kształt, gdy spojrzało się na nią z profilu, że trudno się ówczesnym satyrykom, którzy nie zostawiali na ówczesnej modzie suchej nitki. Turniury w w karykaturze przyrównywano do noszonych z tyłów pleców owadów czy ślimaków, nazywano garbem dromadera, czyniono sobie z nich nie lada pośmiewisko.
Karykatura turniury jako ślimaka, angielskie czasopismo Punch 1870 [źródło: Wikipedia}






Turniury przetrwały do początków XX wieku, by całkowicie zaniknąć, gdy pojawia się zupelnie inny lansowany kształt sylwetki kobiety secesji, choć jeszcze około 1915 roku przebąkiwano ze strachem o jakimś paryskim projektancie, który na powrót chciał ubrać kobietę w turniurę.





26 kwietnia 1886  Kurier Warszawski donosił: " - Urągając przepowiedniom przesławnej pamięci Nostradamusa i rzekomemu świata końcowi, potężna władczyni, moda, tradycyjnym zwyczajem podyktowała pokornym poddanym swoim nowe wiosenne prawa, które skwapliwie w czyn wprowadzone zostaną, jak tylko nieproszona interwencja śniegów i wichrów uwolni nas naprawdę od ciepłych paltotów i futer.
suknie z turniurami, Bluszcz, 1885.08.19 R.21 nr33

Zagłębiwszy się w tym świeżym kodeksie i zbadawszy różne jego paragrafy, corychlej śpieszę ku pocieszeniu brzydszej połowy rodu ludzkiego (z wyjątkiem karykaturzystów) obwieścić, iż turniura, owo źródło estetycznej zgrozy dla panów stworzenia, a skarbnica pomysłów dla złośliwych rysowników, stanowczo popadła w niełaskę. Słuszna to kara za wybryki, na jakie owe... siodełka samowolnie sobie pozwalały, robiąc z najzgrabniejszej i najlepiej zbudowanej kobiety jakąś pokrzywioną, nawpół złamaną istotę, pozbawioną wszelkich linij estetycznych. Maluczko tedy, a nastąpi przymusowa „de-tiurniuryzacja" cór Ewy i wielkie ich oswobodzenie od wszelkich poduszek, stalek, obręczy, a groźne widmo krynoliny, zawisłe od tak dawna nad modnym horyzontem cywilizowanego świata, zniknie zupełnie z widnokręgu.[...]Ponieważ żaden przewrót w społeczeństwie nie dokonywa się odrazu, lecz przez stopniowe stadja przechodzić musi, przeto i zamach na turniury nieodrazu uskutecznionym zostanie. Miejsce stalek w sukniach zastąpią włosienicowe spódnice, na których upinają się materjały."

     Turniury miały i inne, bardziej prozaiczne zastosowanie - otóż służyły jako hmmmm... jakby to nazwać... bagażniki? Często w obfitych fałdach chowano kieszenie, albo i w samej turniurze bardziej przemyślane schowki. W tamtych czasach jeszcze nie funkcjonowały torebki, potrzebne przedmioty trzymano przywiązane na łańcuszku, noszono maleńkie woreczki, ale ówczesne elegantki znalazły bardzo praktyczne zastosowanie turniur. Ówczesne gazety wręcz roją się od prześmiewczych wypominek panów (!)  redaktorów, wspominających o zgubionych przyrządach toaletowych i różnych drobiazgach, które paniom wypadały z turniur podczas przechadzek, o złodziejach, którzy potrafili z turniury wyciągnąć portfelik, a czasem turniury służyły nawet jako nadrzędzie przestępstw - doskonale nadawały się - do przemytu. O jednym z takich przypadków donosiła 21 lutego 1886 gazeta Orędownik. Podczas kontroli celnej okazało się, że pewna pani w turniurze przemyciła... bagatelka - 10 funtów wieprzowiny! I nie był to jedyny przypadek przemytu w turniurze...

  
   Zastanawiam się, czy moje praprababcie używały turniur... Wydawało mi się to mało prawdopodobne, bo mieszkały w mniejszych miejscowościach wielkopolskich, były córkami i żonami rzemieślników...raczej nie stać ich było na kosztowne zbytki.  Przeglądając jednak współczesne im gazety, gromiące rzemieślnicze córy, a nawet dziewczyny ze wsi, które przyjeżdżały do miast za pracą, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dyktatowi mody ulegały prawie wszystkie warstwy społeczne, zapewne więc któraś z moich prababć przywdziała turniurę. W 1883 roku w czasopiśmie Gwiazda narzekano: "Na wsiach nie jest to złe tak rozszerzone, a stroje kobiet wiejskich nie pochłaniają sum wielkich, ale po miastach najgorzej się dzieje, a wiejska dziewczyna, gdy przyjdzie do wielkiego miasta w służbę, po roku już jest  "panią", nosi suknię z turniurą, ile możności z ogonem,  kapelusz i parasolkę, jako też eleganckie kamasze na  podartych pończochach."

   

Ryc. z czasopisma: Journal des demoiselles, Paryż 1886.
  Pominąwszy już dość zabawne natrząsania się z ówczesnej mody, pamiętajmy, że ówczesna moda okazywała się wręcz zabójcza dla kobiet. Dla kontrastu z turniurą sznurowano talie gorsetami tak ciasno, że nierzadkie były przypadki zasłabnięć a nawet śmierci wskutek zatrzymania krążenia, a tak ściśnięte narządy wewnętrzne przesuwały się i deformowały. Samą turniurę również przeklinali lekarze - na przykład słynny ze swych metod leczenia za pomoca kapieli wodnych Kneipp gromił noszenie turniury, która według niego przyczyniała się do przegrzania okolic brzucha i narządów rodnych, obarczając turniurę zasłabnięciami, przedwczesnym poronieniami i innymi chorobami.


     Może właśnie moja prababcia Marianna, córka młynarza a żona zamożnego  stelmacha w niewielkim wielkopolskim miasteczku była taką ofiarą mody? Po kolei traciła dziecko po dziecku.  Przeżył dopiero mój dziadek, urodzony w 1902 roku i jego starsza zaledwie o 2 lata siostra. mieli szczęście - bo urodzili się po wygaśnięciu turniurowej mody? Na wsiach - gdzie mężatki nie torturowały się gorsetami i turniurami - w tym samym okresie potrafiło urodzić się i 13 dzieci, jak u mojej prababci Julianny, która prawdopodobnie ani nie sznurowała się, ani nie chodziła w sukni z turniurą.. no ale to temat na już całkiem inne rozważania.