wtorek, 11 lutego 2014

Turniura - Tortura?



Moda, pismo illustrowane dla kobiet. 1883, nr 19








Turniura to jedno ze słów właściwie definiujących modę II połowy XIX wieku. Turniura nadawała kształt sukniom i niejako rzeźbiła wygiętą  sylwetkę kobiet tamtego okresu. Gdy w końcu osiągnęła monstrualne rozmiary nadała kobietom tak nienaturalny wygląd, że żartowano z niej chyba we wszystkich ówczesnych pismach satyrycznych. Co ciekawe w tym samym czasie w czasopismach kobiecych turniurę wręcz hołubiono, obawiając się powrotu jeszcze bardziej niewygodnej krynoliny. Wróćmy zatem do początków. 







krynolina [Punch sierpień 1856, źródło: Wikipedia] 














 Krynolina (czesto po polsku zwana rogówką) doszła do kresu swoich maksymalnych rozmiarów około 1860 roku. od tego czasu obwód  krynoliny zaczyna się stopniowo zmniejszać, zmieniając jednocześnie powoli swój kształt, wydłużając się z tyłu, by wyeksponować nowy element stroju - tren. Jednocześnie wydłuża się również tył stanika sukni, upinany  w finezyjne draperie nazywane u nas karoczkiem. Ten rodzaj krynoliny, o zmienionym kształcie  nazywano  często crinolette. 













 Rezygnacja z krynoliny nie oznaczała rezygnacji z obfitych spódnic, na które zużywano całe metry materiałów. Nadal lubowano się w sutych spódnicach, jednak pojawił się problem jak je nosić. Nadmiary materiału trzeba było jakoś upiąć. Do tego, obcisły stanik sukni zaczął ewoluować w kierunku drugiej wierzchniej spódnicy, którą również należało jakoś upiąć.  Zaczęto je spinać z tyłu, tworząc fantazyjne węzły, drapowania, marszczenia.  Aby ułatwić to zadanie zaczęto stosować druciane klatki (hmmm... właściwie - pół-klatki), które przywiązywano tasiemkami z przodu. albo po prostu włosiane poduszki, czy konstrukcje z wikliny.  Dopiero  na takiej konstrukcji upinano spodnią  spódnicę, często wzbogaconą o długi tren. Na to nakładano drugą spódnicę, którą fantazyjnie marszczono, drapowano, układano w plisy, węzły i co tam jeszcze zdołano wymyślić, nieraz wzbogacając te kunsztowne upięcia nad pupą w kunsztowne kokardy, świecidełka, przepyszne pasmanterie, a nawet sztuczne kwiaty, no ale do takiej przesady doszło później, gdy turniura zdobyła cały modny ówczesny świat.

Mody Paryzkie, 1882, nr 15

Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych spódnice składają  się najczęściej z dwóch warstw: spodniej oraz wierzchniej. Ta zewnętrzna zwykle bywa otwarta z przodu, a z tyłu drapowana. Można również we wspomnianym okresie zauważyć  draperie wokół kobiecych bioder, które również upinano z tyłu poniżej talii. I tak powstaje wczesna turniura, wpierw właściwie złożona z fałd, plis, upiec, marszczeń, zdobionych bogatymi ozdobami. i pasmanterią.

Mody Paryzkie, 1882, nr 16

 

Przed 1880 turniura chwilowo znika na kilka lat, spódnica zwykle jest wąska, a obcisły stanik sukni przechodzi od razu w płaski, rozłożysty tren, zwany wówczas gołębim ogonem. Inna forma sukni w tym bezturniurowym okresie to krótsza wierzchnia spódnica, spod której wypływały wydłużone fałdy spodniej spódnicy. Jednak nadal podkreślano wyraźnie tył sukni, który był  znacznie bogatszy od przodu sukni i bardziej zdobiony. Prześcigano się wręcz w zdobieniu trenu, obszywając go taśmami, kokardami, koronkami. 


Mody Paryzkie, 1883, nr 1


Około 1881/1882 roku zaczyna wracać turniura, ale już nie tak skromna jak poprzednio,to nie tylko dekoracyjne upięcie, podwyższone ewentualnie włosianą poduszeczką - z czasem potrzebna okazuje się ogromna, dość skomplikowana konstrukcja w postaci stelażu nawiązującego do krynoliny, ale o kształcie podkowy, często wykonanego ze stalowych taśm, mocowanego tuż pod ciasno zasznurowaną gorsetem talią. Dopiero na takiej konstrukcji układano spódnice i upinano ozdoby. Moda drugiej turniury stawała się groteskowa, przesadna, nadając sylwetce kobiety tak nienaturalnie wygięty kształt, gdy spojrzało się na nią z profilu, że trudno się ówczesnym satyrykom, którzy nie zostawiali na ówczesnej modzie suchej nitki. Turniury w w karykaturze przyrównywano do noszonych z tyłów pleców owadów czy ślimaków, nazywano garbem dromadera, czyniono sobie z nich nie lada pośmiewisko.
Karykatura turniury jako ślimaka, angielskie czasopismo Punch 1870 [źródło: Wikipedia}






Turniury przetrwały do początków XX wieku, by całkowicie zaniknąć, gdy pojawia się zupelnie inny lansowany kształt sylwetki kobiety secesji, choć jeszcze około 1915 roku przebąkiwano ze strachem o jakimś paryskim projektancie, który na powrót chciał ubrać kobietę w turniurę.





26 kwietnia 1886  Kurier Warszawski donosił: " - Urągając przepowiedniom przesławnej pamięci Nostradamusa i rzekomemu świata końcowi, potężna władczyni, moda, tradycyjnym zwyczajem podyktowała pokornym poddanym swoim nowe wiosenne prawa, które skwapliwie w czyn wprowadzone zostaną, jak tylko nieproszona interwencja śniegów i wichrów uwolni nas naprawdę od ciepłych paltotów i futer.
suknie z turniurami, Bluszcz, 1885.08.19 R.21 nr33

Zagłębiwszy się w tym świeżym kodeksie i zbadawszy różne jego paragrafy, corychlej śpieszę ku pocieszeniu brzydszej połowy rodu ludzkiego (z wyjątkiem karykaturzystów) obwieścić, iż turniura, owo źródło estetycznej zgrozy dla panów stworzenia, a skarbnica pomysłów dla złośliwych rysowników, stanowczo popadła w niełaskę. Słuszna to kara za wybryki, na jakie owe... siodełka samowolnie sobie pozwalały, robiąc z najzgrabniejszej i najlepiej zbudowanej kobiety jakąś pokrzywioną, nawpół złamaną istotę, pozbawioną wszelkich linij estetycznych. Maluczko tedy, a nastąpi przymusowa „de-tiurniuryzacja" cór Ewy i wielkie ich oswobodzenie od wszelkich poduszek, stalek, obręczy, a groźne widmo krynoliny, zawisłe od tak dawna nad modnym horyzontem cywilizowanego świata, zniknie zupełnie z widnokręgu.[...]Ponieważ żaden przewrót w społeczeństwie nie dokonywa się odrazu, lecz przez stopniowe stadja przechodzić musi, przeto i zamach na turniury nieodrazu uskutecznionym zostanie. Miejsce stalek w sukniach zastąpią włosienicowe spódnice, na których upinają się materjały."

     Turniury miały i inne, bardziej prozaiczne zastosowanie - otóż służyły jako hmmmm... jakby to nazwać... bagażniki? Często w obfitych fałdach chowano kieszenie, albo i w samej turniurze bardziej przemyślane schowki. W tamtych czasach jeszcze nie funkcjonowały torebki, potrzebne przedmioty trzymano przywiązane na łańcuszku, noszono maleńkie woreczki, ale ówczesne elegantki znalazły bardzo praktyczne zastosowanie turniur. Ówczesne gazety wręcz roją się od prześmiewczych wypominek panów (!)  redaktorów, wspominających o zgubionych przyrządach toaletowych i różnych drobiazgach, które paniom wypadały z turniur podczas przechadzek, o złodziejach, którzy potrafili z turniury wyciągnąć portfelik, a czasem turniury służyły nawet jako nadrzędzie przestępstw - doskonale nadawały się - do przemytu. O jednym z takich przypadków donosiła 21 lutego 1886 gazeta Orędownik. Podczas kontroli celnej okazało się, że pewna pani w turniurze przemyciła... bagatelka - 10 funtów wieprzowiny! I nie był to jedyny przypadek przemytu w turniurze...

  
   Zastanawiam się, czy moje praprababcie używały turniur... Wydawało mi się to mało prawdopodobne, bo mieszkały w mniejszych miejscowościach wielkopolskich, były córkami i żonami rzemieślników...raczej nie stać ich było na kosztowne zbytki.  Przeglądając jednak współczesne im gazety, gromiące rzemieślnicze córy, a nawet dziewczyny ze wsi, które przyjeżdżały do miast za pracą, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że dyktatowi mody ulegały prawie wszystkie warstwy społeczne, zapewne więc któraś z moich prababć przywdziała turniurę. W 1883 roku w czasopiśmie Gwiazda narzekano: "Na wsiach nie jest to złe tak rozszerzone, a stroje kobiet wiejskich nie pochłaniają sum wielkich, ale po miastach najgorzej się dzieje, a wiejska dziewczyna, gdy przyjdzie do wielkiego miasta w służbę, po roku już jest  "panią", nosi suknię z turniurą, ile możności z ogonem,  kapelusz i parasolkę, jako też eleganckie kamasze na  podartych pończochach."

   

Ryc. z czasopisma: Journal des demoiselles, Paryż 1886.
  Pominąwszy już dość zabawne natrząsania się z ówczesnej mody, pamiętajmy, że ówczesna moda okazywała się wręcz zabójcza dla kobiet. Dla kontrastu z turniurą sznurowano talie gorsetami tak ciasno, że nierzadkie były przypadki zasłabnięć a nawet śmierci wskutek zatrzymania krążenia, a tak ściśnięte narządy wewnętrzne przesuwały się i deformowały. Samą turniurę również przeklinali lekarze - na przykład słynny ze swych metod leczenia za pomoca kapieli wodnych Kneipp gromił noszenie turniury, która według niego przyczyniała się do przegrzania okolic brzucha i narządów rodnych, obarczając turniurę zasłabnięciami, przedwczesnym poronieniami i innymi chorobami.


     Może właśnie moja prababcia Marianna, córka młynarza a żona zamożnego  stelmacha w niewielkim wielkopolskim miasteczku była taką ofiarą mody? Po kolei traciła dziecko po dziecku.  Przeżył dopiero mój dziadek, urodzony w 1902 roku i jego starsza zaledwie o 2 lata siostra. mieli szczęście - bo urodzili się po wygaśnięciu turniurowej mody? Na wsiach - gdzie mężatki nie torturowały się gorsetami i turniurami - w tym samym okresie potrafiło urodzić się i 13 dzieci, jak u mojej prababci Julianny, która prawdopodobnie ani nie sznurowała się, ani nie chodziła w sukni z turniurą.. no ale to temat na już całkiem inne rozważania.





2 komentarze:

  1. Bardzo fajny artykuł. :-)
    No, ale mam też parę uwag. Po pierwsze, krynolina i rogówka to były dwa różne rodzaje sukni. Krynolina była okrągła, w kształcie półkuli, więc skąd tu miałyby być jakieś rogi? A takie rogi miała poprzedniczka krynoliny, suknia zwana panier. Wyglądała jak połówka bułki, przekrojonej nie tak, jak to zwykle robimy (poziomo) tylko od góy do dołu (pionowo) i postawiona na tej przekrojonej płaszczyźnie. Taka sylwetka była modna w drugiej połowie XVIII wieku, nosiła ją na przykład Maria Antonina. Rogówka w swej skrajnej formie, zwanej mantuą miała kształt prostokąta i ubrana w nią dama wyglądała, jakby zamiast spódnicy włożyła coś w rodzaju gigantycznej torebki :-|)
    Po drugie, krytyka lekarzy pod adresem gorsetu, a już w szczególności turniury, była i przesadna i mało poparta wiedzą naukową, która wtedy była o wiele mniejsza, niż dzisiaj. Poza tym ogromna większość kobiet, nawet zamożnych, na codzień nie sznurowała się mocno, ani nie nosiła wielkich turniur, zostawiając sobie takie "upiększenia" wyłącznie na okazje "od wielkiego dzwonu". Tak samo, jak współczesne kobiety, które (z małym wyjątkami) nie biegają po domu na wysokich obcasach i w wieczorowych kreacjach. Różnica między strojami "żurnalowymi" a codziennymi była wtedy ogromna, widać to porównując kolorowe ryciny z "Mód Paryzkich" z ówczesnymi fotografiami. Kobiety na codzień ściągały gorset tylko tak, by dobrze przylegał do brzucha, bo wtedy dobrze przenosił ciężar biustu wprost na biodra, odciążając kręgosłup.. Nawiasem mówiąc, z oczywistych powodów żaden lekarz publicznie nie ośmielał się przyznać, że prawidłowo noszony gorset (bez nadmiernego ściągnięcia) jest wcale zdrowy dla kręgosłupa. :-)
    Po trzecie, po 1890 roku mocno zredukowana turniura miałą kształt lekkiej, wiklinowej podkładki pod suknię i raczej pomagała, niż przeszkadzała, bo odsuwała tył sukni od pośladków i ud, poprawiając wygodę podczas chodzenia. Lekarze większość zarzutów wysysali z palca -- na przykład krynolina miała zarazem prowadzić i do przeziębienia, i do i przegrzania, oraz zatrucia "trującymi gazami" rzekomo gromadzącymi się pod jej półkulistą kopułą. Panowie doktorzy po prostu lubili się (dosłownie i w przenośni) popisać przed opinią publiczną, jacy to oni mądrzy i wyczuleni na punkcie zdrowia swych pacjentek.Znany amerykański pisarz Mark Twain zauważył z humorem, że czasopisma medyczne w sierpniu kategorycznie odradzają to, co zdecydowanie zalecały w kwietniu. Tak więc zarzut, że turniura czy gorset mogły prowadzić do utraty ciąży jest raczej mało uzasadniony. Zresztą gorsety i krynoliny nosiły nawet chłopki; pod koniec lat 60-tych XIX wieku jeden z francuskich pisarzy zaprzysięgał się, że widział jak w Bawarii wiejskie kobiety szły do prac polowych w spódnicach z krynolinami, co jego zdaniem było dowodem ostatecznego upadku tego fasonu.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że artykuł się spodobał i dziękuję za cenne uwagi. Co do nazwy rogówka - myślę, że samo zagadnienie, skąd się wzięła ta nazwa w języku polskim zasługiwałoby na osobny artykuł, choć przydała by się tu już pomoc językoznawcy albo i historyka. W "modowej" prasie końca XIX spotykam się zarówno z określeniem rogówka jak i krynolina, stosowanym często wymiennie. Sama opierałam się definicji zaczerpniętej z Encyklopedii Staropolskiej Zygmunta Glogera, który o rogowce pisał tak: "Rogówka. Moda noszenia rogówek czyli krynolin trwała za czasów Augusta III Sasa około lat 15. Kitowicz opowiada, że nastały niedługo po salopach, małe z początku, potem u dołu do 3 łokci średnicy nabrały. Były to spódnice z płótna, na 3 obręczach z rogu wielorybiego czyli fiszbinu rozpięte. Pierwsza z nich była w pasie, druga na wysokości kolana, trzecia w pół łydki. Kitowicz powtarza anegdotę ówczesną, że w zwadliwych kompanjach rogówki służyły za fortece dla tchórzów. Niejeden zajęczego serca paniczyk, gdy szlachta, porwawszy się do szabel, łby sobie karbowała, skrywszy się pod rogówkę której z dam, w dobrem zdrowiu przesiedział zawieruchę, tam go bowiem nikt atakować nie śmiał." Wynikałoby z niej, ze źródłosłowem określenia rogówka nie były rogi, jako kształt, ale materiał, z którego rogówkę wykonano - czyli fiszbin, często wówczas nazywany rogiem wielorybim.

      Usuń

Skomentuj, proszę :)